2018/05/13

Chmurki, las, tajmlaps!

Dzisiaj na kanał wleciała mała produkcja. Mała, lecz moim zdaniem udana. Obserwacja natury, chmur i robienie im zdjęć jest tym, co kocham najbardziej. Miło jest znaleźć czas, by na spokojnie usiąść sobie gdzieś w lesie, wychillować się, czy to w samotności czy w towarzystwie i ustawić aparat na robienie serii zdjęć. Nie zawsze się to udaje..a bo czasu brak, a bo czas jest, ale pogoda brzydka a to z kolei innym razem aż za ładna - samo słońce bez ani jednej chmurki. Tym razem jednak się udało!
Chociaż tyle z wielu planów na czas wiosenno-letni. Co będzie dalej? Nie wiem..Praca po 10-12 godzin wiele uniemożliwia..przede wszystkim uniemożliwia jakiekolwiek wyjazdy a tych w planach mam sporo...


2018/04/18

Bicie kobiet - czy one same nie są sobie winne?



Od parunastu dni Polska żyje wielką aferą Miłosza P. i Katarzyny D. - która to rzekomo została dotkliwie pobita przez w.w. pana, swojego ówczesnego partnera. Nie mnie oceniać czy rzeczywiście to zrobił czy też nie, internet oraz media praktycznie od razu wydały "wyrok", ale i pojawiły się też głosy sprzeciwu mówiące, że mężczyzna ten jest niewinny a cała ta sprawa jest zemstą pani Katarzyny i zwyczajnie chciała zniszczyć życie swojemu partnerowi - a jak widzimy, w dobie internetu jest to łatwe. Jaka jest prawda - nie wiem - i nie mam zamiaru o niej orzekać, cała ta sprawa jednak dała mi sporo do myślenia.



Kobiety... co z wami kurwa jest?



Niemal każda sprawa dotycząca dotkliwego pobicia kobiety wiąże się z jednym wspólnym faktem - ofiary takiej przemocy bardzo często same mówią, że dobrze wiedziały, iż ich partner przejawia takie skłonności. Że wiedziały, iż kiedyś pobił swoją partnerkę czy też lubi się napierdalać z innymi mężczyznami - nie mówię tu o jakimś zwyczajnym spoliczkowaniu kobiety, gdy swoim zachowaniem na to zasłużyła (tak kobiety, brzydzę się jakąkolwiek przemocą ale dobrze wiecie, że czasami zachowujecie się wobec swoich mężczyzn naprawdę okropnie i policzek na otrzeźwienie to nie przemoc - pomijam fakt, że często same to stosujecie wobec facetów i dla was to nic złego, ale siebie to już uważacie za nietykalne) czy też o daniu w zęby "kumplowi", bo złapał za tyłek czyjąś kobietę. Mówię tu o faktycznych skłonnościach do bijatyk z wielu powodów a właściwie to i bez konkretnego powodu. Wiele ofiar opowiada, że właśnie tacy byli ich partnerzy. Dlaczego? Moim zdaniem sprawa jest banalnie prosta. Wam to kurwa zwyczajnie imponuje! Zupełnie nie rozumiem dlaczego ówczesne społeczeństwo żyje w durnym przeświadczeniu, że prawdziwy mężczyzna musi umieć i lubić się napierdalać. Same takich facetów sobie szukacie i choć pewnie nie zdajecie sobie z tego sprawy, czynicie z tych skłonności jeden z najważniejszych priorytetów przy doborze partnera, prawdopodobnie daje wam to poczucie bezpieczeństwa. Wierzycie, że mięśniak lubiący bójki będzie w stanie was obronić. Otóż nie, drogie kobiety, mężczyzna ze skłonnościami do bestialstwa nie jest w stanie zapewnić wam żadnego bezpieczeństwa lecz jedynie jego złudzenie. Totalną bzdurą jest to jakże modne powiedzenie "łobuz kocha najbardziej". To wy kochacie tych łobuzów jakbyście miały jakiś pojebany syndrom sztokholmski i nic, że 3 razy złamał ci nos, raz rozciął głowę i kilka razy zajebał z kolana w brzuch, on cię kocha i nigdy więcej już tego nie zrobi. A jak jednak zrobi coś gorszego nagle trzeźwiejesz, wzywasz policję, idziesz do sądu, opowiadasz w telewizji czy social mediach jaki to z niego skurwiel, jaka to jest bestia, że zrobiła ci coś takiego. Bestia, którą sama sobie wybrałaś. Bestia, której chciałaś.


Nie bronię żadnego mężczyzny, który dokonał takiego czynu i nigdy bronić nie będę. Chciałbym tylko uświadomić kobietom, że tego typu sytuacje najczęściej mają drugą stronę medalu.

2018/03/23

Gorzka prawda o "Czarnym Piątku" i podobnych manifestacjach

Drogie kobiety, jest mi przykro. Jest mi naprawdę przykro, że jesteście tak naiwne. Naiwne, bo wierzycie, że swoimi manifestacjami na ulicach, wpisami we wszystkich social mediach, hashtagami i powielaniem grafik "my body my choice" cokolwiek zmienicie. Nie, nie zmienicie. Zrozumcie to. Naszym krajem rządzą fanatycy, których sami wybraliśmy. Wybraliśmy ich ponownie mimo, że zawiedli nasze zaufanie już kilkanaście lat temu, gdy zaufaliśmy im po raz pierwszy. Już wtedy, w 2005 roku partia PiS pokazała nam na co ją stać i co chce z tym krajem zrobić. Że chce przerobić nasz kraj, Polskę na swoją fanatyczną modłę! Mimo to, daliśmy im kolejną szansę. Szansę, którą teraz bezwzględnie wykorzystują tworząc ustawy zabierające nam wszelkie prawa wolności, wolnej woli, wolnego wyboru - nie tylko w kwestiach aborcji, ale w wielu innych. Sami zgotowaliśmy sobie taki los i nie zmienimy tego w sposób, w jaki robimy do tej pory. Fanatyków nie da się zmienić poprzez jakiekolwiek manifestacje, ich trzeba obalić! Odsunąć od "koryta". Wybory parlamentarne już w przyszłym roku, prezydenckie za dwa lata. To będzie czas, by wziąć sprawy w swoje ręce.
Nie zrozumcie mnie źle, ja nie krytykuję żadnych manifestacji. To dobrze, że potrafimy pokazać, iż jesteśmy czemuś przeciwni. Niestety pokaz jest tylko pokazem, a tu trzeba działać. Działać w sposób, który jest w stanie cokolwiek zmienić.

2018/03/19

Nagie fotki/seks pokazy na skype za doładowanie/przelew - NIE DAJ SIĘ NABRAĆ NA TĄ PLAGĘ WYŁUDZEŃ!

"Mężczyzno" użyj mózgu, nie nabieraj się na wyłudzenia kasy za nagie fotki czy seks pokazy! To wszystko masz za darmo na redtubie czy innych serwisach dla dorosłych a właśnie stamtąd dostaniesz kupione fotki czy też film (tak, pokaz na skype to też będzie film! i nawet nie myśl, że dziewczyna zrobi dla ciebie dokładnie to, o co poprosisz).


Ostatnimi czasy na serwisach społecznościowych czy też randkowych aż roi się od fikcyjnych (tak, FIKCYJNYCH!) kont oferujących przeróżne pokazy, filmiki, nagie zdjęcia.. Co chwilę powstaje nowe konto, moderatorzy banują, powstaje dziesięć kolejnych, z innymi fotkami - w niektórych przypadkach są to zdjęcia (nagie) ściągnięte z zagranicznych stron porno (które często można znaleźć używając Google Search by Image), w innych zwykłe zdjęcia zwykłych dziewczyn, skradzione z losowego facebooka czy też instagrama - ale nie, nie licz, że kupisz nagie zdjęcia czy pokaz przedstawiający tą śliczną dziewczynę, z którą właśnie piszesz. Na to masz mniej niż 1% szans. 
Czasem ktoś sam na dzień dobry wysyła wiadomości z konkretną ofertą:

Swoją drogą, ktoś składający ofertę sprzedaży swojego ciała w internecie innych ludzi nazywa śmietnikami - paradoks, czyż nie?

Czasem dopiero w odpowiedzi na twoją zaczepkę/serduszko/whatever - zależy od miejsca:

Schemat jest ten sam. Albo nie ma mowy o jakimkolwiek pokazaniu się albo.. "nie za free"



Ewentualnie dostaniesz kilka nagich zdjęć na próbę w wiadomości by zostać zachęconym do kupna większej ilości lub pokazu, ale o jakiejkolwiek weryfikacji nawet nie ma mowy.


Co jest w tym wszystkim jeszcze lepszego? Wystarczy w kilku takich przypadkach poddać wątpliwości rzetelność oferty i z kolejnych nowych kont "pięknych" dziewczyn już nie uzyskasz odpowiedzi albo od razu czarna lista, bo założyciel tych kont cię zapamięta. Niemniej, gdy napiszesz ze swojego nowego konta nawet bez zdjęć - w mgnieniu oka otrzymasz kolejną ofertę :D


Podsumowując..ten proceder to istna plaga. I smutny jest fakt, że nadal istnieje. Istnieje, bo w 2018 roku nadal istnieją "mężczyźni" nabierający się na taki syf. Muszą istnieć, bo w przeciwnym przypadku nikomu nie chciałoby się tego tak uparcie kontynuować (czasami trzeba się sporo nagłowić, by móc założyć multikonta na jakimś serwisie). Zdarzałyby się pewnie jakieś jednostki, które faktycznie są ekshibicjonistami i chcą przy tym dodatkowo zarobić bądź głupie dzieci robiące takie akcje "dla beki" bo mama kieszonkowego nie dała, ale to jest plaga liczona w tysiącach ofert dziennie. Nie wiem jak wiele osób bierze w tym udział, tego pewnie nikt nie wie...

2018/03/13

Samotność

samotność, lonelines, zdjęcie, jezioro, lake,

Poczucie samotności dopada każdego z nas bez względu na to, czy idziemy przez życie całkowicie sami, izolujemy się, nie zawieramy głębszych relacji z innymi ludźmi czy też jesteśmy duszą towarzystwa mającą spore grono znajomych czy też przyjaciół. We współczesnym świecie to właśnie tę drugą grupę najprędzej dopadnie stan samotności bądź wręcz depresyjny. Dlaczego?


Zanim wydamy jednoznaczny wyrok, że ludzie to fałszywe kurwy, które tylko udają przyjaciół i znikają, gdy tylko pojawi się problem bądź nasza potrzeba...zastanówmy się nad sobą. Czy aby na pewno sami jesteśmy dla kogoś prawdziwym przyjacielem? Czy umiemy słuchać, obserwować i wspierać nie licząc na jakiekolwiek korzyści - a wręcz przeciwnie, poświęcając się? 

Jeśli znalazłeś odpowiedź na to pytanie w kilka sekund mam dla ciebie złą wiadomość - JESTEŚ W BŁĘDZIE! Ta sytuacja wymaga głębszej analizy, przemyślenia wszystkich swoich czynów. Często niestety jesteśmy hipokrytami, łatwo oceniamy innych, wściekamy się na nich, zaczynamy ich traktować jak gówno, bo nie spełnili naszych oczekiwań. Rzadko zastanawiamy się czy my spełniliśmy jakiekolwiek ICH oczekiwania i nie mówię tu o zgadzaniu się na wyjście na piwo, by pogadać o głupotach (choć i to jest potrzebne, oczywiście z umiarem - pomijamy tu "przyjaciół" do codziennego zachlewania ryja). Często wymagamy od naszego otoczenia głaskania nas po głowie, gdy mamy kiepski dzień,  gdy coś się nam w życiu nie udaje a sami, mając do wyboru wesprzeć kogoś na duchu lub iść się pobawić z kimś innym w mgnieniu oka wybieramy tę drugą opcję. Bo tak jest łatwiej, bo tak jest fajniej, bo tak jest przyjemniej a po co się dołować czyimiś problemami. Udajemy przyjaciół a wymagamy, by inni byli nimi dla nas. Dlatego w chwilach, w których bardzo potrzebujemy wsparcia, zostajemy sami. 

2017/08/27

Festiwal kolorów Giżycko 2017

Ból dupy, czyli moja opinia o organizacji Festiwalu Kolorów (czy Eksplozji Kolorów) w Giżycku.





Szczerze? Cała ta zabawa nie ma dla mnie większego sensu. Nie wiem, może to ze względu na słabą jednak organizację - wiecie, słaba oprawa muzyczna (choć wiadomo, kwestia gustu) DJe grający taką pierdoloną łupankę, że naprawdę ciężko było stać pod sceną i tego słuchać a żeby gdzieś usiąść i obserwować całe to widowisko..no właśnie, nie było gdzie, jedynie jakiś pseudo bar pod namiotem OBOK sceny, naprzeciwko był kawałek trawy i plaża a według mnie przy takich festiwalach powinno się dawać ludziom możliwość wypicia soku czy piwa siedząc przy stoliku, nie każdy ma ochotę stać w tłumie pod sceną (tak, wiem, powiecie "nie podoba się to wypierdalaj siedzieć przed telewizorem" tylko zauważcie, że na większości festiwali/festynów ludzie siedzący przy stolikach również spędzają miło czas oraz generują niemały dochód dla organizatorów - z pewnością większy, niż koszt wystawienia kilkunastu/kilkudziesięciu stolików). Same 3wyrzuty kolorów.. no ok, może to i fajnie wyglądało, z pewnością fajnie wyglądały dzieciaki całe umazane różnokolorowym proszkiem - w gruncie rzeczy to chyba tylko dla najmłodszych uczestników było czymś niesamowitym. Gorzej pewnie bawili się rodzice, kupujący im ten proszek po bodajże 15zł za woreczek... No cóż, dwaj DJe pograli przez 2h, ludzie trochę porzucali kolorowym proszkiem i zasadniczo po festiwalu, później nastał koncert Reggae Damiana Syjonfama - nie mam pojęcia kim on jest, ale dał całkiem udany koncert - szkoda jednak, że organizatorzy nie pomyśleli, aby i w czasie jego trwania pokolorować Giżycko. Swoją drogą, scena też była gówniana, nagłośnienie za słabe a reflektorów zero. Tak, były lasery, ale do pokazu na zakończenie a nie do urozmaicenia koncertów, a szkoda.
Drugim sporym minusem był fakt postawienia zaledwie 5 TOI TOI. Na domiar złego, postawione były pod drzewami, w miejscu totalnie ciemnym, więc bez latarki nie podchodź. Kurwa, czy tak się organizuje imprezy plenerowe w bądź co bądź żeglarskiej stolicy mazur?
Po koncercie Damiana błyskawicznie przeszliśmy (a właściwie organizatorzy przeszli, bo widzowie nie mieli jak) do pokazu teatru ognia (Teatr Los Fuegos). Kto stał po prawej stronie sceny może miał szczęście coś widzieć, pozostali ludzie ni chuja. Pokaz odbywał się na kawałku plaży obok sceny, nisko, więc tylko ci najbliżej mogli cokolwiek zobaczyć, za nisko była również kamera, która rzekomo miała nadawać tenże pokaz na telebimie - było widać głowy ludzi i jakieś tam przebłyski ognia. Totalna porażka.
Punktem kulminacyjnym tego dnia był pokaz laserowo-fajerwerkowy. Powiem tak..uwielbiam tego typu widowiska, niemniej winny być zorganizowane profesjonalnie a nie na odpierdol. Pokaz był ładny i długi (17 minut), szkoda tylko, że synchronizacja z muzyką słabo wyszła, były problemy z płynnością pokazu a samo nagłośnienie - cholernie ciche. Ciekawe czemu..czyżby cisza nocna? W dodatku mniej więcej w połowie pokazu zabrakło dymu i nie było już zbytnio czym się zachwycać. Po laserach wystrzelili trochę fajerwerków, dosłownie trochę, bardzo krótką serię dość dużych ładunków. I znów błąd marketingowy, bo lasery osobno, fajerwerki osobno..to są dwa pokazy, a nie pokaz laserowo-fajerwerkowy. Czasem się zastanawiam, czy takie robienie byle czego aby tylko było jest robione dla debili tudzież ludzi żyjących w jaskiniach, którzy nigdy niczego nie widzieli nawet w internetach i zadowolą się byle gównem czy właśnie to ci debile już są u władzy i zwyczajnie im się nie chce o cokolwiek postarać? Jak się chce zorganizować coś fajnego, porządnie się tym zajmie, to i sponsorzy chętnie sypną groszem, bo wiedzą, że zarobią. A jak jeden z drugim burmistrzem zrobi łaskę, że złoży podpisy na kilku papierkach...
Coraz słabiej na tych mazurach, coraz słabiej...




2017/07/12

Wilczy Szaniec / Wolfsschanze







To miejsce ma niezwykły klimat. Niby "jakieś tam bunkry z okresu wojny", które - jak mogłoby się wydawać - nie różnią się od innych starych, opuszczonych budowli, których nie tylko u nas w kraju ale i na świecie jest multum. Różnią się jednak bardzo.. Odczuć to można dopiero stawiając swą stopę na ich terenie. Od razu uderza nas swego rodzaju mistycyzm tego miejsca, jego ogromne znaczenie w naszej niedawnej przecież historii.
Choć większość budowli jest już w stanie rozpadu i raczej nierozsądne byłyby próby wchodzenia do nich bądź na nie, ja się skusiłem. Nieznacznie, ale jednak. Żałowałbym pewnie, gdyby kawał muru spadł mi na głowę, potrzaskał kręgosłup czy nogi, jednak trudno było się powstrzymać przed zajrzeniem chociaż tam, gdzie jeszcze nie ma barierek ograniczających dostęp. Nie polecam jednak tego robić, nie tylko ze względów bezpieczeństwa, ale także dlatego, że to przerażające doznanie. W ułamku sekundy poczułem się jakbym został przeniesiony w czasie. Może to dziwne, ale przez moment miałem wrażenie, że głosy innych zwiedzających to rozmowy urzędujących tam kilkadziesiąt lat temu generałów...


Serdecznie polecam każdemu zwiedzić ten kompleks, warto go poznać, a tymczasem zachęcam do obejrzenia mojej małej relacji Wilczy Szaniec w obiektywie filmowca-amatora.